środa, 11 lipca 2012

Burzowe klimaty




       Nadchodzącą burzę obserwowałem z Leniwej Łąki. Liczyłem, że jakowyś dzik lub sarna zlituje się i wyjdzie przed zmierzchem. Nie doczekałem się, ale wieczór był niezwykły, bo Słońce wychynęło zza burzowej chmury tuż nad samym horyzontem, przebiło się z trudem i dało niezwykłe światło. 


Krajobrazów fotografować nie potrafię, więc powyższe zdjęcie jest wyłącznie ilustracją zjawiska. Słoneczko po kilku minutach zniknęło, a ja zacząłem się zastanawiać, czy zwołać ekipę łowców i rozpocząć polowanie na burzę. Błyskała od niechcenia i z rzadka. Doszedłem do wniosku, że szkoda na nią czasu jednak, gdy dojechałem do domu, sytuacja zmieniła się diametralnie. W mieście było zdecydowanie cieplej niż na Leniwej, może zastrzyk gorącego powietrza aktywizował nawałnicę, bo nagle z anemicznej i niechętnie błyskającej, stała się wyjątkowo skora do współpracy.
Przesuwała się szybko na wschód i za radą naszych synów, pojechaliśmy w sam środek, tak blisko jak się dało, czyli do samej granicy, bo burza postanowiła zwiać na Ukrainę. Kilkanaście minut czekaliśmy aż trochę odejdzie, bo rozstawiać sprzęt byłoby niebezpiecznie. A później zaczęła się sesja burzowa.


II



III

 IV




V

VI





VII