sobota, 27 września 2014

Sprzątanie Cefeusza ciąg dalszy


   Ależ wczoraj była noc... Zapowiadało się bardzo mizernie. Synoptycy wywróżyli "zachmurzenie umiarkowane." Co to oznacza dla astroamatora? "Coś tam będzie widać, ale na zdjęcia marne szanse." 

   Jechać mi się wcale nie chciało. Dwa dni wcześniej spędziłem nockę w terenie tylko po to, bo się przekonać, że cirrus całkowicie zaprzepaścił szanse na wartościowy materiał. Gdy jednak rzuciłem okiem na sat24.com zobaczyłem, że nawała chmur, która miała odpowiadać za umiarkowane zakrycie nieba, zanika. Widziałem już takie cuda kilkakroć. Całkiem solidna pokrywa chmur potrafi w godzinę wyparować. Tak też się stało tym razem. Chmury (jak mawiają w okolicy) wzieli i znikli. Całkiem, zupełnie, totalnie. Zostało czyściutkie, piękne, ciemne i zimne niebo. Skorzystałem i wysmażyłem taką oto fotkę, kontynuując sprzątanie Cefeusza.

wtorek, 23 września 2014

Wrzosowo, paprotkowo



   Balans w przyrodzie rzecz ważna. Postanowiłem skorzystać z przyrodniczej mądrości i liczbę astrofotografii nieco zrównoważyć dziennymi zdjęć. Odbyłem niedawno przeuroczą pielgrzymkę do Puszczy Solskiej. W doborowym towarzystwie czas szybko umykał i ani się nie spostrzegliśmy, gdy Słoneczko pochyliło się mocno ku zachodowi i skryło za drzewami. Aparat zebrał nieco klatek, a my dwa pełne kosze podgrzybków. 







sobota, 6 września 2014

Ślicznotka zaś



   Żeby morale podbudować po porażce z Cefeuszem, wycelowałem w jeden z łatwiejszych obiektów. M31, wielka galaktyka Andromedy. Obiekt jasy, widoczny gołym okiem. Jest piękna, chętnie pozuje więc jak tu z okazji nie skorzystać, skoro akurat teraz pyszni się w zenicie.
   No dobrze. Prawda taka urodziwa już nie jest. W gruncie rzeczy, wycelowałem właśnie tam z bardzo prozaicznego powodu. Sierpniowy nów był raczej klasyczny. Trafiła się tylko jedna fajna noc, którą zmarnowałem na Cefeusza. Kolejna pogodna już była rozjaśniona Księżycem. Całkiem solidnie rozjaśniona, ale że jesień już za pasem, noc jest zdecydowanie dłuższa. Gdy o pierwszej zaszedł Łysy, można było szaleć do czwartej rano. Trzy godziny to bardzo mało i dlatego wybór padł na M31. Jest tak jasna, że ta odrobina czasu wystarczy, żeby zebrać przyzwoity materiał.

Sprzątanie Cefeusza




  W sumie, to trzeba by się nieźle naharować, żeby go posprzątać. Nie wiedzieć dlaczego, nabrudzone tam solidnie. Nanieśli pyłów jakowyś i ciągną się pasmami i świetlnymi latami. Pyły owe potrafią być bardzo wdzięcznym obiektem astrofotografii, ale jest z nimi pewien problem. Nie świecą. Czasami jakaś gwiazdka je nieco rozjaśni, ale co do zasady, to ciemne one są tragicznie i fotografowania to nie ułatwia. 

  Trzy pogodne noce poświęciłem na zbieranie materiału do tego zdjęcia. Łączny czas naświetlania przekroczył 11 godzin i niestety, to ciągle za mało. Zabrakło mi jednak cierpliwości. Jedna pogodna noc podczas nowiu Księżyca to już szczęście. Dwie to nadmiar hojności, o trzech nie wolno nawet marzyć. A niebo wielkie jest i tajemnicze, są inne, łatwiejsze do fotografowania obszary. Pokazuję więc co udało się z zebranego materiału wydobyć, bo nieprędko wrócę w te rejony.