Kocham sarenki



Przyznaję się bez bicia - kocham sarenki. To cudowne stworzenia, potrafiące żyć obok człowieka, często bardzo blisko. Mam to szczęście, że miejsce, w którym pracuje jest położone na obrzeżach miastach. Nazywam to miejsce "Dzikimi Polami", bo istotnie do terenów opisywanych przez Sienkiewicza w "Ogniem i Mieczem" nie jest stąd daleko, a biurowiec firmy oddalony jest od ludzkich domostw i otoczony łąkami i polami uprawnymi. Sarenki niekiedy przechodzą tuż obok budynku. Są oswojone z zapachem ludzi. Oczywiście nie dadzą do siebie podejść, ale nie raz i nie dwa, gdy wychodziłem z pracy, wzrok mój napotykał sarenkę w odległości 15 metrów. Patrzyliśmy na siebie i ja wsiadałem do samochodu, a sarenka wracała do skubania trawy.


To zdjęcie powstało w dzikich ostępach z dala od ludzi, więc bohaterka nie należała do na wpół oswojonych zwierząt. Odległość była znaczna bo pewnie ze 100 metrów, ale ze zdjęciem tym wiąże się pewne miłe wspomnienie. Otóż, nie była to wcale fotograficzna wyprawa, tylko dzień spędzony na kocykowym leniuchowaniu z bliską mi osobą. Wylegiwaliśmy się w ten piękny, ciepły dzień, ale aparat oczywiście był w zasięgu ręki. Pod wieczór, gdy aktywność zwierząt rośnie usiadłem na kocyku i narzuciłem na siebie siatkę (dla zmylenia przeciwnika). W oddali polował lisek, a krótko potem wyszła z lasu sarenka i skierowała się do lizawki. Ja skulony pod siatką, a moja towarzyszka obok, spokojnie czytała książkę. Zaaferowany bo zwierzaczek na łące chowam się pod siatką i przejętym szeptem nawołuję do ograniczenia aktywności i poprzestaniu na cichym obracaniu stron. Zrobiłem kilka fotografii a sarenka oswoiła się z naszą obecnością i spokojnie się pasła. Trwało to dosyć długo, zaczął zapadać zmrok i czas było kończyć wycieczkę. No i co się okazało? Na co była moja obawa, szepty i siatka maskująca? Wstaliśmy, spakowaliśmy się i spokojnie odeszliśmy w kierunku samochodu, a sarenka została na łące i spokojnie się pasła.

Komentarze

Popularne posty