Bajka o cierpliwym pasikoniku

       Kraśnik powyżej, wyłącznie dla zmylenia przeciwnika, bo bajka dotyczy innego bohatera. A było tak: Gdy przeglądałem materiał z niedzielnej wycieczki, ku mojemu zdziwieniu, zauważyłem, że na kępie Margaretek siedział sobie on. Pasikonik. 
Jak to możliwe, że go nie widziałem fotografując? Nieodgadniona to dla mnie tajemnica. Wąs długi, suknia zielona - kurza ślepota mnie dopadła? 
       Kolejnego dnia (poniedziałek), nie zamierzałem jechać na łąkę. W nocy była sesja burzowa, późno poszedłem spać, rano do pracy, dzień męczący, planowałem spokojne popołudnie. Chciałem przeglądnąć zdjęcia burzy, wybrać, wywołać, napisać kolejny post. Rozsiadłem się w domu, ale Słońce kusiło, kusiło... i skusiło. Pół godziny później znów byłem na Leniwej. Przysiadłem przy moich ulubionych margaretkach i zdębiałem. W tej samej kępie czekał na mnie Filip..., znaczy pasikonik. Być może znawca stwierdziłby, że to normalne, ale dla mnie było to zaskakujące spotkanie. Otrząsnąłem się ze zdumienia i chwyciłem za aparat. 

Sesja trwała długo, ostatecznie wybrałem dwie fotografie: 



Komentarze

Popularne posty