Chmurny Orion*
Przez dwie noce zbierałem materiał do tego zdjęcia. Jesienią to swoisty rekord, bo jak dotąd to były w zasadzie jedyne gwieździste noce, jakimi pogoda nas niechętnie obdarowała, przy okazji nie szczędząc wiatru i cirrusów, które rozmamłały obraz i zepsuły sporo klatek.
Orion to w naszych szerokościach geograficznych gwiazdozbiór położony dosyć nisko nad horyzontem przez co czas na fotografowanie jest ograniczony. Trzeba też zadbać aby południowy skłon nieba nie był nadto rozświetlony przez sodowe lampy miast i wiosek. Pierwszej nocy - blisko miesiąc temu - udało się zebrać 21 klatek po 8 minut każda. To niemal 3 godziny naświetlania, więc byłem pewien, że szerokie ujęcie Króla Zimowego Nieba już mam. Gdzie tam. Obróbka szła jak po grudzie, po kilku próbach odpuściłem. Gdy tydzień później pogoda zaś dopisała, postanowiłem dokończyć com zaczął. To była ciekawa noc. Przez niebo przewalały się cienkie pasma chmur. Nie dość, aby poddać tyły, ale wystarczająco, by napsuć krwi. Co rusz trafiały się silniejsze podmuchy wiatru, które psuły stabilność prowadzenia. Spalił się bezpiecznik gniazdka samochodowej zapalniczki. O drugiej w nocy, z latarką w zębach szperałem po instrukcji, który to drań tak haniebnie zawiódł. Żeby się doń dobrać, trzeba było wykonać akrobację naziemną przy otwartych drzwiach, odkręcić trzy śruby mocujące pokrywę bezpieczników. Nie mogłem znaleźć zapasowych choć pewien byłem, że gdzieś są (bo były, o czym przekonałem się następnego dnia). O trzeciej - z braku prądu - laptop poddał się ostatecznie, a we mnie jakiś diabli upór wstąpił. Z plecaka wyjąłem radiowy sterownik, nastawiłem czas i ilość ekspozycji, podpiąłem do aparatu i podrzemując, zbierałem materiał aż zaczęło widnieć.
Jakież było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że chmury zepsuły większość zdjęć. Po długich a ciężkich zmaganiach z 45 klatek, które z obydwu nocy udało się (nieco na siłę) wyselekcjonować, powstało zdjęcie, które nie jest tak dobre jak chciałem, ale też nie tak złe, bym musiał je wstydliwie ukrywać.
* - początkowo Orion, jak na mężnego wojownika przystało, puszył się w wertykalnej pozycji. Problem w tym, że zdjęcie w pionowym układzie słabo prezentuje się na ekranach monitorów dlatego zdecydowałem się jednak na kadr poziomy. Dzięki temu, po kliknięciu na zdjęcie, zaprezentuje się w pełnej krasie.
* - początkowo Orion, jak na mężnego wojownika przystało, puszył się w wertykalnej pozycji. Problem w tym, że zdjęcie w pionowym układzie słabo prezentuje się na ekranach monitorów dlatego zdecydowałem się jednak na kadr poziomy. Dzięki temu, po kliknięciu na zdjęcie, zaprezentuje się w pełnej krasie.
Komentarze
Zdjęcie piękne!
Pozdrawiam serdecznie.