Coś w tym roku trudno o maki. Rosną niechętnie, skryte, trudne do wytropienia. Poszukiwania przyszło krwią opłacić, którą wygłodniałe, wredne komarzyce chętnie piły. Gdyby nie repelent, nie wróciłbym żywy z tej wycieczki. Wychlałyby wszytko. Resztką sił, w towarzystwie rozradowanej, brzęczącej chmury, dotarłem do samochodu, wynosząc z pól przygarść zdjęć:
2 komentarze:
Najlepsze zostawiłeś na koniec :)
Zachwycające!
Prześlij komentarz