Pogaduchy z derkaczem
Razu pewnego włóczyłem się rowerem w poszukiwaniu maków, gdy usłyszałem derkającego w wysokich trawach derkacza. Darł ryja tak zapamiętale, że postanowiłem zawrzeć z nim bliższą znajomość. Siadłem sobie nieopodal trawiastej ściany i zacząłem go wabić. Po kilku minutach wyskoczył wprost na moje kolana. Może ciut przesadzam ale niedużo, wychynął z traw w odległości mniejszej niż pół metra. Ciut za blisko żeby zrobić zdjęcie. Przy drugim podejściu miałem nieco więcej szczęścia i derkacz ślicznie pozował do zdjęć.
Komentarze
Ja znam derkacza tylko z audio ;-)
piękne foty.
Z pod siatki zdjęcie ???
Pozdrawiam