Razu pewnego włóczyłem się rowerem w poszukiwaniu maków, gdy usłyszałem derkającego w wysokich trawach derkacza. Darł ryja tak zapamiętale, że postanowiłem zawrzeć z nim bliższą znajomość. Siadłem sobie nieopodal trawiastej ściany i zacząłem go wabić. Po kilku minutach wyskoczył wprost na moje kolana. Może ciut przesadzam ale niedużo, wychynął z traw w odległości mniejszej niż pół metra. Ciut za blisko żeby zrobić zdjęcie. Przy drugim podejściu miałem nieco więcej szczęścia i derkacz ślicznie pozował do zdjęć.
6 komentarzy:
O, świetne spotkanie!
Ja znam derkacza tylko z audio ;-)
Ja dotąd również. Wyjątkowo skryte ptaszysko :)
wow, oprócz szczęścia musisz mieć niebywały dar do wabienia, że derkacza udało Ci się złapać ;
piękne foty.
Nigdy nie widziałem derkacza, piękne zdjęcia i to światło, jednym słowem suuuper. Pozdrawiam
Jakiś czas temu wyskoczył mi prawie spod stóp, na spacerze po łące; aż obawiałam się, czy przypadkiem gniazda tam nie miał; pozdrawiam.
Jest bardzo skryty a tu ładnie się wystawił :-) Gratuluję
Z pod siatki zdjęcie ???
Pozdrawiam
Prześlij komentarz