Szepit zwany Szeptem
Dla mnie ten typ fotografii to nowe doświadczenie. Aparat na statywie, filtr polaryzacyjny, długie czasy, spokojna praca bo wodospad nie jeleń, nie ucieknie. Dziękuję mojej przemiłej towarzyszce, że tak cierpliwie czekała (mimo dość chłodnego dnia), aż gorączka fotograficzna mnie. A propos gorączki, to był ostatni dzień urlopu, który zakończył się przeziębieniem. Pamiętam, że tego dnia już mnie zaczynało rozbierać, ale gdy dotarliśmy na miejsce, o niedyspozycji zupełnie zapomniałem.
Komentarze