Wojny opiumowe
Przytuleni
Kwiaty na "M" są fajne. Lubię Margaretki, lubię też Maki. Cesarzowa Światła, Małgosia Książkiewicz jest moim kwiatowym guru i sędzią najwyższym. Wystarczy rzucić okiem na jej prace: Galeria Małgosi Książkiewicz To Małgosi zawdzięczam, że moje Małgorzatki, znalazły się w Galerii na stronach grupy fotografia.przyrodnicza.art.plW tym roku podjąłem dwie wyprawy makowe. Jedna dłuższa, połączona z kilkukilometrowym spacerem w dzikim zakolu rzeki San, a druga na chybcika - krótki wypad na pobliską górkę przy wieczornym świetle. Podczas długiej wyprawy spotkałem liska. Jakoś słabo mi szło tego dnia. Męczyłem się okrutnie więc i przysiadałem często. Szedłem drogą wyjeżdżoną (niestety) głównie przez myśliwych, prowadząca przez wysokie trawy. Znalazłem jednego, jedynego maczka i przysiadłem nieopodal, żeby odpocząć. Kątem oka zobaczyłem ruch. Wydawało mi się, że jakieś zwierzątko przeskoczyło przez drogę. Wytężyłem wzrok i nagle zobaczyłem liska, któremu przez trawy nie chciało się przedzierać, więc szedł sobie koleiną wprost na mnie. Serducho skoczyło do gardła, ręce chwyciły za aparat. Długie szkło miałem w plecaku, ale mój spacer zoom ma na dłuższym końcu 280mm, więc w zupełności wystarczył. Zamarłem w pozycji snajperskiej, z aparatem przy oku i... nie robiłem zdjęcia. Wiedziałem, że migawka natychmiast spłoszy Chytruska, a ja chciałem mieć portret pyszczka. Głupi byłem. Lisek wprawdzie mnie nie widział, ale poczuł. Reakcja była natychmiastowa. Zwrot o 180 stopni, a po kilku krokach czmychnął w trawy i tyle go widziałem. Zdjęcie zrobiłem, a jakże, ale kto chciałby oglądać lisią kitę?
Z makiem w tle
Samotnik
Wieczorową porą
Komentarze